Iwona Witiw
Bagaż (nie)podręczny
Prędkość wciskająca Cię w fotel przy starcie, szybsze bicie serca, Ty gdzieś w górze. Piękne horyzonty przy zachodzie słońca, domy, budynki wielkości ziarenka, a wszystko widać przez pryzmat delikatnej, błękitnej tafli. Dopiero teraz dostrzegasz, jak pola się ze sobą komponują barwami, tworząc jedną całość, jakby to były puzzle. Brązowe, zielone, żółte. Tam, gdzieś na dole miliardy ludzi, każdy robi coś innego. Wszystko z góry wydaje się takie małe, przenika Cię lekkie przerażenie, a jesteś zaledwie piętnaście tysięcy metrów nad ziemią. Ciekawe, co czuł Baumgartner, kiedy był ponad dwukrotnie wyżej, niż Ty? On też odbył swego rodzaju podróż. Rekordową w sumie, bo kto szybciej przeleci czterdzieści tysięcy kilometrów? Czas w wygodnym fotelu i szerokim pasie bezpieczeństwa zleciał szybciej, niż myślałeś. I wreszcie turbulencje, lądowanie. Jesteś na miejscu, Ty i Twoja nieodłączna część, zawsze, kiedy wyruszasz poza swoje cztery kąty - walizka. Duże pudło z Twoimi ulubionymi rzeczami i wspomnieniami. Taśma długa na kilkadziesiąt metrów, a na niej w pewnym sensie rewia mody. Walizki, torby, plecaki z przyczepionymi numerkami. Te, co mają pojemność po osiemdziesiąt litrów, te, co mają miliony dodatkowych zapięć. Te w kwiatki, wzorki, te ze skóry i te ze zwykłej tkaniny. Nie masz tej z kółkami - jesteś przegrany. A kiedyś? Plecaki na ciężkich, metalowych stelażach, duże walizki pozbawione jakichkolwiek dodatkowych udogodnień. Pięć czy trzydzieści kilogramów na plecach lub w ręce, jakie to miało znaczenie? Bo najważniejszy bagaż, to nie ten z ciuchami, ale ten ze wspomnieniami przywiezionymi z miejsc, w których spędzenie kilku bezcennych dni było Twoim odwiecznym marzeniem.