Andrzej Boroński
Powracając do Rosji
Mam mieszane odczucia, wspominając wyjazd do Rosji. Nazwać ją krajem kontrastów będzie banałem, który niczego nie oddaje, ponieważ określenie takie jest zbyt słabe. Rosja jest poprzecinana przeciwieństwami we wszystkich możliwych kierunkach. Jest to kraj ostrych rozdźwięków: piękne, ociekające złotem cerkwie i monastery, wiekowe zabytki architektury, bogate miasta i wioski z pochylonymi ku ziemi chatami, wszechobecny bałagan i … bieda.
W oczy uderza przede wszystkim groteskowy wygląd ulic. Pomiędzy setkami dziur lawirują najnowsze modele marek takich samochodów jak Mercedes, BMW bądź Lexus czy też rozlatujące się Łady. Praktycznie nie da się tu zauważyć żadnej klasy średniej. Na tej samej ulicy zobaczysz najnowszego Dodge, pędzącego po dziurach w drodze, postać ubraną w ciuszki Armaniego lub Prady i brudnego bezdomnego, wielkie sklepy i sprzedawcę suszonych kalmarów na straganie, a woń najdroższych perfum miesza się z zapachem spalin. Z pięknymi rosyjskimi krajobrazami kontrastują dymiące kominy i postradziecka zabudowa. Po zatłoczonych alejach Petersburga śmigają elegancko ubrani biznesmeni na… skateboardach. Wszechobecne są koty: piękne, różnobarwne, zadbane, wylegujące się na wygrzanych dachach i chodnikach.
Niestety, nie ma kraju idealnego, wszędzie ubóstwo idzie ręka w rękę z bogactwem. Obraz Polski psuje fakt, że bieda wciąż istnieje tak samo jak w Rosji. Gazety piszą, że aż 4,5 mln ludzi żyje w skrajnym ubóstwie. Ciężko w to uwierzyć, ale taka jest polska rzeczywistość.
Większość spotkanych przeze mnie Rosjan nie odczuwa wobec Polaków ani sympatii, ani niechęci. Stosunek ich można określić jako przyjacielsko-obojętny. Zdarza się czasem, że któryś po kilku minutach rozmowy chwali się, że ich dziadek, pradziadek albo wuj był Polakiem – to taki miły snobizm. Omijając tematy polityczne, nieszczególnie zainteresowani są historycznymi wydarzeniami, uważając, że trzeba patrzeć w przyszłość. Natomiast ciekawi ich życie przeciętnego obywatela, kultura, tradycje oraz dostatek średniego Polaka. Jednak ciężko jest czasem szczegółowo odpowiedzieć na zadane pytania, mając słabą znajomość języka rosyjskiego, a dla niewprawnego ucha język polski to po prostu zbiór szelestów. Zatem posługując się uogólnieniami, staram się podtrzymać rozmowę jak tylko najlepiej potrafię.
Jedynym przejawem niechęci Rosjan do Polaków są wzburzone emocje podczas wymiany zdań odnośnie zachowania kibiców na EURO 2012. Oburzeni i pełni żalu Rosjanie wytykają przy każdej możliwości niegościnność i agresje polskich kibiców. Jednak, po chwili ostrego niezadowolenia rozgoryczenie mija, konflikt zażegnany i rozmowa wraca na przyjazne tory. Kto wie, może prawdziwe jest przysłowie, „Kto się czubi, ten się lubi!”? Ludzie są wszędzie podobni, mają te same problemy, szukają wzajemnej życzliwości i zawsze potrafią się dogadać! Bez wątpienia, wiara prawosławna, która głosi ideały równości i braterstwa również wpłynęła na otwartość Rosjan wobec innych kultur, na ich gościnność. Przyjaźń traktują absolutnie serio. Krótko mówiąc, są przesympatyczni w kontaktach z cudzoziemcami, ale do przyjaźni droga daleka. Wystarczy przypomnieć, że w języku rosyjskim jest masa określeń stopnia znajomości: „znakomyj”, „kolega”, „prijatiel”. Na samym wierzchołku jest słowo „drug”. Rosjanie nowych znajomych badają długo. Szybko można zaawansować na „prijatiela z Polszi”, ale na „druga” musisz poczekać.
Jak każdy naród, Rosjanie mają wiele problemów, o których chętnie opowiadają. Najbardziej oburzeni są prawnymi aspektami w kraju, które, jak mówią, ani chronią obywatela, ani gwarantują pomocy ze strony służb społecznych. Na przykład, zwracając się za pomocą ku policjantowi, nigdy nie wiesz na pewno, czy dostaniesz pomoc, czy funkcjonariusz ci jeszcze dołoży, ażeby się nie skarżył. Powszechnie panuje korupcja, powszednie są łapówki i ogólny brak kontroli.
W Rosji za pieniądze można kupić absolutnie wszystko – mówią znajomi chłopcy - ta zasada obowiązuje także w wojsku. Większość rodziców robi wszystko, by ich syn nie poszedł do wojska. Najbardziej skuteczne są w tym przypadku łapówki. Dwa razy do roku, wiosną i późną jesienią, setki tysięcy młodych Rosjan ogarnia strach - zaczyna się pobór do rosyjskiej armii. Żołnierze oburzają się na metody wojskowych komisarzy. Biorą wszystkich: studentów, niepełnosprawnych, ciężko chorych. Rosyjska armia wciąż bardziej przypomina obóz pracy przymusowej niż nowoczesne wojsko. Uzbrojone policyjne i wojskowe patrole regularnie urządzają łapanki w metrze i na bazarach, organizują obławy w akademikach. Młodzi ludzie są zwożeni w policyjnych budach do dobrze strzeżonych budynków. Nie pomagają żadne tłumaczenia - do wojska trafiają wszyscy jak leci: studenci, samotni ojcowie z małymi dziećmi, ciężko chorzy, a nawet inwalidzi. Chłopcy wynoszą z armii koszmarne wspomnienia. Pytani o nie, machają ręką i podsumowują: „kto był w wojsku, ten w cyrku się nie śmieje.”
Inny problem – pijaństwo. W Rosji napoje wyskokowe są oficjalnie dozwolone od 18 roku życia, jednak wieczorem na podwórkach i placach zabaw łatwo jest spotkać młodzież z butelką. Zbierają się wszędzie tam, gdzie są jakieś ławki, piją i śpiewają do rana. Nierzadko też można napotkać podpitego rencistę lub bezrobotnego próżniaka szukającego sto gramów dla „poprawy”, czy też powodu do zwady. Pewnego dnia miałem przyjemność poznać taki okaz. Nie sposób było uniknąć ani zignorować natrętnego rozmówcę, więc musiałem wysłuchać dumną przemowę nieszczęśnika o tym jak to dobrze jest żyć w Rosji i, że tylko dzięki wielkoduszności takich jak on żyje jeszcze Polska. W jego pojęciu to Rosja „karmi” cały świat. Absurdalność jego przekonań pozbawiała jakichkolwiek argumentów. Uśmiechnąłem się tylko gorzko i poszedłem precz.
Ludzie próbują walczyć z pijaństwem na różne sposoby. Na przykład, na poniższym zdjęciu widnieje napis zrobiony przez nastolatków „Rosjanin – synonim trzeźwości. Nasi dziadkowie ginęli na wojnie po to, aby ich wnuki nie piły!”
Niestety, nie ma kraju idealnego, wszędzie ubóstwo idzie ręka w rękę z bogactwem. Obraz Polski psuje fakt, że bieda wciąż istnieje tak samo jak w Rosji. Gazety piszą, że aż 4,5 mln ludzi żyje w skrajnym ubóstwie. Ciężko w to uwierzyć, ale taka jest polska rzeczywistość.
Większość spotkanych przeze mnie Rosjan nie odczuwa wobec Polaków ani sympatii, ani niechęci. Stosunek ich można określić jako przyjacielsko-obojętny. Zdarza się czasem, że któryś po kilku minutach rozmowy chwali się, że ich dziadek, pradziadek albo wuj był Polakiem – to taki miły snobizm. Omijając tematy polityczne, nieszczególnie zainteresowani są historycznymi wydarzeniami, uważając, że trzeba patrzeć w przyszłość. Natomiast ciekawi ich życie przeciętnego obywatela, kultura, tradycje oraz dostatek średniego Polaka. Jednak ciężko jest czasem szczegółowo odpowiedzieć na zadane pytania, mając słabą znajomość języka rosyjskiego, a dla niewprawnego ucha język polski to po prostu zbiór szelestów. Zatem posługując się uogólnieniami, staram się podtrzymać rozmowę jak tylko najlepiej potrafię.
Jedynym przejawem niechęci Rosjan do Polaków są wzburzone emocje podczas wymiany zdań odnośnie zachowania kibiców na EURO 2012. Oburzeni i pełni żalu Rosjanie wytykają przy każdej możliwości niegościnność i agresje polskich kibiców. Jednak, po chwili ostrego niezadowolenia rozgoryczenie mija, konflikt zażegnany i rozmowa wraca na przyjazne tory. Kto wie, może prawdziwe jest przysłowie, „Kto się czubi, ten się lubi!”? Ludzie są wszędzie podobni, mają te same problemy, szukają wzajemnej życzliwości i zawsze potrafią się dogadać! Bez wątpienia, wiara prawosławna, która głosi ideały równości i braterstwa również wpłynęła na otwartość Rosjan wobec innych kultur, na ich gościnność. Przyjaźń traktują absolutnie serio. Krótko mówiąc, są przesympatyczni w kontaktach z cudzoziemcami, ale do przyjaźni droga daleka. Wystarczy przypomnieć, że w języku rosyjskim jest masa określeń stopnia znajomości: „znakomyj”, „kolega”, „prijatiel”. Na samym wierzchołku jest słowo „drug”. Rosjanie nowych znajomych badają długo. Szybko można zaawansować na „prijatiela z Polszi”, ale na „druga” musisz poczekać.
Jak każdy naród, Rosjanie mają wiele problemów, o których chętnie opowiadają. Najbardziej oburzeni są prawnymi aspektami w kraju, które, jak mówią, ani chronią obywatela, ani gwarantują pomocy ze strony służb społecznych. Na przykład, zwracając się za pomocą ku policjantowi, nigdy nie wiesz na pewno, czy dostaniesz pomoc, czy funkcjonariusz ci jeszcze dołoży, ażeby się nie skarżył. Powszechnie panuje korupcja, powszednie są łapówki i ogólny brak kontroli.
W Rosji za pieniądze można kupić absolutnie wszystko – mówią znajomi chłopcy - ta zasada obowiązuje także w wojsku. Większość rodziców robi wszystko, by ich syn nie poszedł do wojska. Najbardziej skuteczne są w tym przypadku łapówki. Dwa razy do roku, wiosną i późną jesienią, setki tysięcy młodych Rosjan ogarnia strach - zaczyna się pobór do rosyjskiej armii. Żołnierze oburzają się na metody wojskowych komisarzy. Biorą wszystkich: studentów, niepełnosprawnych, ciężko chorych. Rosyjska armia wciąż bardziej przypomina obóz pracy przymusowej niż nowoczesne wojsko. Uzbrojone policyjne i wojskowe patrole regularnie urządzają łapanki w metrze i na bazarach, organizują obławy w akademikach. Młodzi ludzie są zwożeni w policyjnych budach do dobrze strzeżonych budynków. Nie pomagają żadne tłumaczenia - do wojska trafiają wszyscy jak leci: studenci, samotni ojcowie z małymi dziećmi, ciężko chorzy, a nawet inwalidzi. Chłopcy wynoszą z armii koszmarne wspomnienia. Pytani o nie, machają ręką i podsumowują: „kto był w wojsku, ten w cyrku się nie śmieje.”
Inny problem – pijaństwo. W Rosji napoje wyskokowe są oficjalnie dozwolone od 18 roku życia, jednak wieczorem na podwórkach i placach zabaw łatwo jest spotkać młodzież z butelką. Zbierają się wszędzie tam, gdzie są jakieś ławki, piją i śpiewają do rana. Nierzadko też można napotkać podpitego rencistę lub bezrobotnego próżniaka szukającego sto gramów dla „poprawy”, czy też powodu do zwady. Pewnego dnia miałem przyjemność poznać taki okaz. Nie sposób było uniknąć ani zignorować natrętnego rozmówcę, więc musiałem wysłuchać dumną przemowę nieszczęśnika o tym jak to dobrze jest żyć w Rosji i, że tylko dzięki wielkoduszności takich jak on żyje jeszcze Polska. W jego pojęciu to Rosja „karmi” cały świat. Absurdalność jego przekonań pozbawiała jakichkolwiek argumentów. Uśmiechnąłem się tylko gorzko i poszedłem precz.
Ludzie próbują walczyć z pijaństwem na różne sposoby. Na przykład, na poniższym zdjęciu widnieje napis zrobiony przez nastolatków „Rosjanin – synonim trzeźwości. Nasi dziadkowie ginęli na wojnie po to, aby ich wnuki nie piły!”
Nie sposób jest krótko i szczegółowo opisać rosyjski naród i jego realia. Poeta Ivan Tiutczew mawiał: "Rosji rozumem pojąć nie zdołasz". Taka jest prawda. Warto pomieszkać w kraju przez dłuższy czas, rozejrzeć się i porozmawiać z ludźmi. Na własne oczy zobaczyć rozległe przestrzenie. Większość Polaków nie ma zielonego pojęcia o walorach turystycznych Rosji. Na przykład, ilu z nas wie, że w Rosji jest 18 czynnych wulkanów? – pewnie, niewiele. Faktycznie, podróż do Rosji jest długa i czasochłonna, ale jakże ciekawa!